czwartek, 26 stycznia 2012

Protestuję... przeciwko protestom.

Pomimo, że internet i pozostałe media pasjonują się teraz głównie sprawą umowy ACTA, to nie jest to wbrew pozorom jedyna rzecz, przeciwko której obywatele chcą protestować.

Ceny paliw - jakie są, każdy widzi i pewnie każdy zgrzyta zębami tankując swoje auto. W sumie trudno się dziwić, że w takiej sytuacji ludzie chcą protestować, w końcu granica 6zł za litr benzyny PB95 staje się coraz bardziej realna.

Ja jednak widzę pewien problem. I nie jest nim wcale chęć protestowania (choć tu też mam pewne zastrzeżenia, o których później), ale forma...

Otóż wyobraźcie sobie, że parę osób wpadło na genialne w ich mniemaniu pomysły, polegające na:
a)blokowaniu autostrady A4 przez jazdę z prędkością 40km/h
b) blokowanie stacji benzynowych masowym tankowaniem za kilka groszy

Co w tym złego powiecie, przecież trzeba coś robić!
Owszem, trzeba, ale nie tak. Blokowanie autostrady wkurzy tylko jej normalnych użytkowników (chciałbym zobaczyć kierowców tirów w tej sytuacji, kiedy śpieszą się z ładunkiem) a okupacja stacji odbija się tylko na fizycznym i psychicznym zmęczeniu jej pracowników, nawet nie właścicieli...
Kiedyś były inne pomysły - np nie tankujmy x dni. Brawo dla geniuszy... Szkoda, że nie wpadli na to, że jak nie zatankują przez 3 dni, to zatankują czwartego dnia, bo im paliwa braknie. To samo dotyczy płacenia grosikami czy kupowania paliwa za 10-20gr. Jednodniowa zabawa, która utrudnia życie normalnym ludziom i nie robi żadnego wrażenia na tych którzy decydują o cenach.

I tu dochodzimy do sedna - kto i w jakim stopniu decyduje o cenach? Zaczynamy od ceny surowca - na nią my jako obywatele nie mamy wpływu. Potem dochodzą koszty produkcji itd itp - tu jak wyżej. W końcu mamy podatki - ok, tu możemy domagać się np obniżki akcyzy. Problem jest taki, że mamy kryzys, dziurę budżetową i inne plagi egipskie, więc państwo nie bardzo może sobie pozwolić na to, żeby zrzec się paru milionów zysku. A jak się zrzeknie, to pewnie odbije to sobie podnosząc podatki, więc wrócimy praktycznie do tego samego. No i ostatni składnik ceny - marża. Tu też można domagać się jej obniżenia, ale to nadal tylko kilka gr. na litrze, a w ciągu paru lat paliwo poszło o ok. 2zł do góry.
Tak więc my sobie będziemy protestować, a w międzyczasie Iran zamknie Cieśninę Ormuz i ceny ropy (wg przewidywań) skoczą o 25-30%...
Pytanie brzmi - co wtedy zablokujemy?

Żeby jednak nie było, że jestem tylko "na nie" - kilka kolejnych uwag:
1. cena paliwa w Polsce jest niższa niż w większości krajów UE, więc to nie w cenie paliwa jest problem, a w naszych zarobkach 2. jeśli protestować, to tylko tam, gdzie są ludzie decydujący o pewnych sprawach, czyli w Warszawie, pod Sejmem, ministerstwami itp. 3. protestować warto, ale tylko wtedy, gdy idzie za tym jakiś sens, a nie szczeniackie wygłupy.

Jestem ciekaw jak przebiegną weekendowe protesty i czy w ogóle zostaną zauważone przy obecnym stanie rzeczy...

A wszystkim nam życzę, mimo wszystko, tańszego paliwa i lepszych dróg.

wtorek, 17 stycznia 2012

Akcja zima

Od paru dni mamy w końcu prawdziwą zimę. Większość kierowców nie przepada za zimą, bo zazwyczaj oznacza ona utrudnienia.


- Przede wszystkim codzienne odkopywanie samochodu przed wyjazdem do pracy/powrotem do domu (pierwsze dotyczy tylko nieposiadających garażu).
- Trudność z parkowaniem na mieście z powodu zasypanych miejsc parkingowych
- Śliska nawierzchnia utrudniająca hamowanie i skręcanie, wymuszająca większą uwagę na drodze
- Opady śniegu obniżające widoczność.

Ogólnie jazda jest trudniejsza, nie wszystkie drogi są regularnie odśnieżane, a nawet na odśnieżonych zostaje zwykle błoto pośniegowe, na drodze pojawia się sól, auta szybko się brudzą i generalnie dla nie których jest to istny koniec świata i życiowa tragedia.

Jest jednak grupa osób, które się z zimy cieszą. To te osoby, które lubią jazdę samochodem, ale niekoniecznie przodem ;)
Jazda bokiem to jedno z najprzyjemniejszych doznań jakiego można doświadczyć za kierownicą. Ośnieżone puste parkingi to wymarzone miejsce do ćwiczenia swoich umiejętności jazdy. Ustawienie trasy za pomocą kilku pachołków i próba jej jak najszybszego przejechania na nawierzchni o niemal zerowej przyczepności potrafi dostarczyć niesamowitej frajdy a przy okazji pozwala znacznie lepiej wyczuć samochód i podszkolić technikę jazdy.
Przedni napęd, tylny, czy 4x4 nie ma znaczenia - na śniegu/lodzie zabawa tak czy siak jest fantastyczna, trzeba tylko uwazać, by nie narobić sobie odcisków od hamulca ręcznego (dotyczy raczej aut FWD).
Samo ślizganie się po pustym placu tez może być fajne, jednak brak wyzwań szybko się nudzi a i walory edukacyjne są znacznie mniejsze.
Dlatego polecam każdemu kto lubi zimowe zabawy samochodem trenowanie na wszelkich możliwych placach i parkingach, oczywiście przy zachowaniu podstaw bezpieczeństwa, czyli odpowiedniej odległości od wszelkich krawężników, murów, słupów, latarni oraz innych aut i ludzi. Najlepiej żeby na danym terenie nie ślizgało się naraz więcej niż jedno auto, bo chwila nieuwagi może nas potem kosztować nowy błotnik albo zderzak.

Pozdrawiam wszystkich zimowych szaleńców i życzę samej przyjemności z zimowej jazdy!

wtorek, 3 stycznia 2012

Motoryzacyjne marzenia.

Większość z nas ma jakieś swoje motoryzacyjne marzenia. Pragniemy ładniejszych, szybszych, lepiej wyposażonych i większych samochodów. Chcemy tańszej benzyny, części, albo żeby nasze pojazdy się nie psuły...

Ja również mam takie marzenia, jednak tym razem to nie o takich marzeniach chciałem napisać. Chodzi mi o marzenia w szerszej perspektywie. Co więc takiego mi się marzy?

Renesans polskiej motoryzacji. Powrót do sytuacji, gdy polska firma produkuje Polsce polskie samochody. Marzy mi się powrót malucha i poloneza, oczywiście w nieco unowocześnionym wydaniu, z oszczędnymi i mocnymi silnikami stworzonymi i produkowanymi u nas w kraju.
Czy takie marzenia są jednak realne? Czy da się znaleźć fundusze i inwestorów? Czy to w ogóle miało by sens i było opłacalne?
Cóż, myślę że tak. Nie było by to łatwe, ale skoro jeszcze kilka lat temu można było produkować i sprzedawać z jakimś tam zyskiem malucha za 10 tys zł czy poloneza za 20 tys, to dlaczego miało by to być niemożliwe teraz?
Ktoś pewnie (słusznie) zauważy, że pod koniec produkcji (czyli ok. roku 2000-2002) sprzedaż tych aut spadała na łeb na szyję i to pomimo niskich cen. Trzeba tu jednak wziąć pod uwagę co zadecydowało o takiej sytuacji, czyli słabą jakość wykonania. Uważam, że to właśnie jakość wykonania, przekładająca się na błyskawiczne rdzewienie i dużą awaryjność tych aut zadecydowała o spadku zainteresowania nimi.
Wyobraźmy sobie jednak, że dziś produkujemy i sprzedajemy za powiedzmy, ok. 15tys zł nowego "malucha", wyprodukowanego z wysoką starannością, z dobrą blachą i oszczędnym silnikiem? Do tego wyposażonego w podstawowe minimum dodatków, których brakowało oryginalnemu "kaszlakowi". Albo wyobraźmy sobie nowego poloneza, który w cenie 25tys zł oferuje komfort i przestrzeń dostępną do tej pory w 2-krotnie droższych kompaktach?
Nierealne? Cóż, mówimy tylko o marzeniach, jednak ja pozwolę sobie dalej wierzyć, że to kiedyś się spełni...

Małe modyfikacje odc. 3.

Modyfikacje mojego samochodu nadal postępują. Najświeższą zmianą jest zmiana przepustnicy na tą od modelu 1.2 75. Różnica między nimi to wielkość - moja przepustnica miała 30mm, ta od 75 38mm co przekłada się na dużo większy dostęp powietrza do silnika.


Po lewej przepustnica od 75, po prawej od 55.





Niestety, pewnym problemem okazała się podkładka - dystans między przepustnicą a kolektorem dolotowym, bowiem średnica jej otworu wynosiła również 30mm, co powodowało, że nowa przepustnica nie mogła w pełni pokazać swoich możliwości.
Stąd pojawiła się konieczność zamontowania podkładki od 1.2 75, tu jednak pojawił się jeszcze jeden mały problem - od strony przepustnicy podkładka ma właściwą średnicę otworu - 38mm, jednak od strony kolektora miała aż 44mm (przy czym wejście do kolektora ma tylko 38mm). Potrzeba było więc obciąć wystającą część podkładki. Pojawiła się także konieczność dorobienia dłuższych śrub do mocowania przepustnicy (ze względu na grubszą podkładkę). Po zamontowaniu całości czuć niewielki wzrost mocy, szybszą reakcję na gaz i niewielki wzrost głośności przy mocnym wciśnięciu gazu.

Na zdjęciu porównanie starej i nowej podkładki


Ciąg dalszy z pewnością nastąpi...